lato, słońce - już tuż tuż
09:35 Kasia i Przemo 6 Comments Category : Poland
Mistrzostwa autostopowe, weekend ze wspaniałą Sonią w Łodzi i noc muzeów, letnie pikniki, wege grillowanie. Najpierw deszcz, deszcz, deszcz... a teraz słońce, słońce, słońce... :).
Większość ostatnio czasu upływa pod znakiem przygotowań do wyjazdu. Pojechaliśmy ostatnio do Warszawy złożyć wnioski wizowe w indyjskiej ambasadzie. W Warszawie spędziliśmy 3 noce i nie załatwiliśmy nic :). Zmieniły się w indyjskiej ambasadzie przepisy wizowe - maksymalny czas ważności wizy wynosi teraz 3, a nie jak przedtem 6 miesięcy. Więc gdybyśmy złożyli wnioski, skończyła by się nam 4 września... i rodzicom również, a oni do Indii przylatują 3 września...;). Mamy również trochę problemów z ambasadą irańską, które prawdopodobnie będą nas kosztować dodatkowe 240zł (ach, biurokracja), a do tego 3 tygodnie przed planowanym wyjazdem przypomnieliśmy sobie o szczepieniach. A za tydzień zaczyna się sesja. Ech, ileż na głowie! Ale wszystko mamy nadzieję dobrze się skończy i wyjedziemy zgodnie z planem, na początku lipca.
Żeby nie było - w Warszawie spędzone 2 dni wcale, a wcale nie były sracone :). Pozwiedzaliśmy trochę z alternatywnym warszawskim przewodnikiem ("Do it in Warsaw" / "Zrób to w Warszawie"). Byliśmy w Muzeum Powstania Warszawskiego, na Powązkach i Ogrodzie Botanicznym. Na falaflu, kotletach z cukinii i baklavie u Turka, na najlepszych (wg w/w przewodnika) lodach w Warszawie i na ostatniej stacji metra zrobić piknik z chleba i pasztetu sojowego :). I w wielu innych miłych miejscach :). Ale zdecydowanie najwspanialszym miejscem w jakie trafiliśmy był zanikający powoli Jarmark Europa i wietnamska tam uliczka. Przenieśliśmy się mentalnie do Hanoi, zjedliśmy najlepszą na świecie zupę z tofu i smażony ryż z warzywami. W wietnamskim sklepie kupiliśmy świeże tofu, litr sosu chilli ;), napoje o dziwnych smakach i wykupilibyśmy pewnie jeszcze pół sklepu, gdyby nie fakt, że ceny były już zdecydowanie nieazjatyckie :). A Azjatów było więcej niż Polaków. Odfrunęliśmy... :). Chcieliśmy zrobić zdjęcie pięknej wietnamskiej zupy... i wtedy rozładował nam się aparat. Także mamy tylko z telefonu... :).
Z Wrocławia wyjeżdżaliśmy w ulewnym deszczu, z Warszawy wracaliśmy w promieniach słońca. I zgarnęliśmy jeszcze dnia powrotu Karolę do siebie, żeby na drugi dzień postopować sobie w Błędne Skały. Równie miło, słonecznie i piknikowo na łące :).
A po jutrze znów nas nie ma. W niedzielę rano wylatujemy do Portugalii i wracamy w czwartek, przez Norwegię z resztą, bo najszybciej ;). Oczywiście ryanairem, z którego promocji skorzystaliśmy, jak zwykle z resztą gdy lecimy gdzieś samolotem ;). Na inne linie nas nie stać ;).
Nie bardzo zdajemy sobie sprawę że do końca czerwca i naszego wyjazdu zostały niecałe 3 tygodnie. Nagle budzimy się, że tyle spraw jeszcze do załatwienia. Dawno nas nigdzie daleko nie było i chyba jesteśmy trochę tym uśpieni. Hej, halo, 3 tygodnie i jedziecie do Indii!! ...tak? TAK!! ..ach. 2 lata minęły od naszego Iranu. W Iranie też będziemy, odwiedzimy poznanych wówczas przyjaciół, wspaniałych ludzi. Niesamowite. Choć 2 lata temu było zupełnie inaczej. Bardziej beztrosko, szaleńczo. Nie, to nie znaczy, że teraz będzie gorzej :). Magii nie oddamy! Tylko teraz mamy trochę więcej przed wyjazdem zmartwień, więc podróżą będziemy cieszyć się już w jej trakcie ;).
Pozaliczamy wszystko na studiach w terminie?
Wyrobimy z kasą? Bo trochę nam tym razem to się finansowo nie do końca zamyka. No tak, 2 lata temu nie mieliśmy do opłacania podczas nieobecności naokrągło mieszkania z opłatami;) ani studiów. Ale czy to było takie dobre? Nie mieliśmy, bo 2 lata temu razem nie mieszkaliśmy, ani nie studiowaliśmy razem tego co chcieliśmy... :).
Jak będą się trzymać rodzice przez 3 tygodnie w indyjsko-nepalskich warunkach?
Wtrybimy się w to wszystko od razu po powrocie?
I takie tam... :).
Tak czy inaczej, 3 tygodnie i można nas szukać na poboczu. Poznacie nas po plecakach i wystawionym kciuku ;). A jak wszystko pójdzie dobrze i się zgodzą, to będziemy mieć wspaniałych, cudownych, niesamowitych świadków na ślubie... :).
Pozdrowienia ze słonecznego hamakowania na balkonie ;).