Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

MMA 2009 - niesamowite wydarzenie!

00:50 Kasia i Przemo 3 Comments Category : ,

Ile zależy od chwili, przypadku i szczęścia :) by znaleźć się pierwszym na mecie.
Nam się to w tym roku nie udało. Byliśmy za to pierwsi na starcie, starowaliśmy z numerkiem jeden! :)
Zajęliśmy piękne 31 miejsce na około 150 par. Ale nie miejsce było najważniejsze podczas mistrzostw, ale atmosfera jaka panowała już od startu.

Do Lwowa dojechaliśmy 10 stopami z czego 3 były naprawdę niesamowite w swoim rodzaju no i jechaliśmy 24h co niektórzy uważają za dobry czas, chociaż nam się on nie do końca podoba ;).
Ale zacznijmy od początku :)

Mieliśmy taki plan by całą środę i noc ze środy na czwartek nie spać, położyć się w czwartek w dzień i spać do oporu i na noc z 31/1 wyjechać żeby być jak najdłużej wyspanym.
Jednak troszkę inaczej się nam to spanko poukładało i spaliśmy w czwartek do południa i wyjechaliśmy około 19. W Sopocie na starcie byliśmy oczywiście pierwsi po kompletnie nie przespanej nocy z założeniem, że pośpimy w poczekalni lub przed budynkiem. [aha]
Rejestracja o 7.00 i start po 12.
Na ten pierwszy samochód w Gdańsku przyszło nam chwilę dłuższa poczekać, na kilka kolejnych z resztą też ale jakoś się potoczyło i od Olsztynka kolejne stopy jeden za drugim opsa dowiozły nas bez problemu do Piasek.
Podobno główna droga na Zamość, a tu Ci jedna lampa świeci... droga jakaś taka w trakcie remontu, szeroka na jedno auto, drewniana... nikogo nie ma... nic nie jeździ, dalej tez żadnej nawet najmniejszej łuny od jakiejś drogi i ogólnie mrok:).
Nagle... taaak jedzie auto, wystawiamy kciuka i co? Auto się zatrzymuje!! My podbiegamy zaaferowani, a w tym czasie wysiadają z niego dziewczyny i mówią że one tu wysiadają [mówię, że to dobrze, bo my możemy jechać z Panem dalej jak wysiadają ;);) - byle by stąd pojechać jak najdalej, ale jak się okazuje kierowca jedzie gdzieś zupełnie indziej i nie nasz kierunek]. Nic to, pozostało nam tam stać tym razem we 4 pod jedną lampą :).
Rzadko coś przejeżdża - czasem zwalnia na nasz widok, czasem myknie uwalniając się z drewnianego pomostu. Po jakimś czasie nadjeżdża TIR z tabliczką ADR i zaczynam prawić Przemowi wykład, że on to się nam nie zatrzyma, bo takie TIR-y z ADR to nie mogą, bo papiery, tamto siamto i mi kiedyś kierowca o tym opowiadał. A TIR w tym samym momencie się zatrzymuje:). Podbiegam do drzwi i zaczynam rozmawiać z kierowcą. On coś tam mówi, że niewolno mu nikogo, ja że wiem ale to wyjątkowa sytuacja Mistrzostwa! jest nas 4, deszcz pada, jest ciemno. Zabrał nas!! Wszystkich:) O_O
W Zamościu podobna sytuacja! jedzie TIR zatrzymuje się, akurat kiedy w 4 rozkładamy sobie jedzonko na chodniku i planujemy piknik. Tym razem dziewczyny biegną pogadać. I co? znów siedzimy we 4 w tirze, razem z tym jedzeniem, pastą z dyni w kubeczku i piknik z chodnika przeniosi się do ciężarówki ;);).
Dojeżdżamy takim sposobem 20 km od granicy. Jest godzina 2 w nocy, jest to nasza druga noc bez snu- się trzymamy :)
Z Beatą i Jagną mamy kontakt sms'owy, więc dowiadujemy się, że jesteśmy dobre 200km przed nimi. Godziny mijają, bo w Bełcie (Bełżcu, jak kto woli) stop nie za bardzo nam wychodzi i odległość się zmniejsza... w pewnej sekundzie jest równa 0, a następnie szybciutko znów się zwiększa tym razem na naszą niekorzyść ;).
Tym razem utknęliśmy w 3 pary :). 4 para pojechała chwile po tym jak przyjechaliśmy.
Decydujemy z dziewczynami, że i tak nie mamy szans złapać nic stojąc w 4 osoby, więc rozstawiamy się na drodze co kilkadziesiąt metrów. Ekstra sytuacja! Jedzie auto.. zauważa nas! [stoimy pierwsi] zaczyna hamować mija dziewczęta i zatrzymuje się przy 3 parze:).
To dobrze! One stały w tym miejscu już kilka dobrych godzin zdążyły się przespać i pewnie jeszcze by długo postały.
Po dłuższym czasie kiedy to zarówno Jagna jak i Beata znalazły się już na Ukrainie a my wciąż te 20 km przed postanawiamy iść na piechotkę :) Idziemy i idziemy i idziemy łapiąc coraz częściej pojawiające się na drodze auta [godzina 6:00], aż w końcu zatrzymuje się dla nas auto! Upragnionym autem, transportem, stopem... okazuje się czerwony maluszek bez przedniego siedzenia :)! Dziewczyny poszły przodem i zostały zgarnięte przez kierowcę, który coś tam do nas machał ale sam niewiedziałco. Na granicy pojawiliśmy się w tym samym czasie + do tego jeszcze 2 dziewczyny.
Pieszo się nie da... trzeba coś złapać...
Nic nie jedzie, a jak już coś przejeżdża jest to jakiś tam sobie gość, który mimo ze ma 4 siedzenia wolne albo udaje że nas nie widzi albo kręci przecząco głową tak jak by miał cały samochód już wypełniony po brzegi... raz przejechał jakiś ksiądz nieczuły (!). W końcu podjeżdżają dwa ukraińskie żuczki. Beata podchodzi do pierwszego kierowcy i zaczyna opowiadać- a że to mistrzostwa, wyścigi, że nas tylko 4, a oni mają tyle miejsca. Chwila zastanowienia... i kierowca mówi, że dobrze, że nas zawiezie do Lwowa, ale żebyśmy wzięli na siebie "chołodylnie" (czy coś) - i takim to sposobem znaleźliśmy się o 12 w południe czasu polskiego na mecie Grand Resort.

A tam na miejscu cała masa niesamowitych ludzi, którzy przyjechali od nas wcześniej (albo później), również mając różne niesamowite przygody po drodze i świetnie spędziliśmy wieczór:).

Przetestowaliśmy nasz nowiuśki namiot [po 3 dniach i 2 nocach bez snu]! Jest genialny!! Rozkłada się go naprawdę szybciutko i jest ogromny, przeogromny! [Przemo mieści się bez podwijania nóg!! ;p]

A rano wyruszyliśmy w stronę domu. 16 godzin i myk jesteśmy we Wrocławiu!
Trasa Lwów - Wrocław w listopadzie zajęła nam 15 godzin, więc czas jest porównywalny... Ale wtedy nie widzieliśmy na drodze żadnych innych autostopowiczów, a wczoraj było to 5 par.
No i niezliczona ilość par stopujących w stronę Lwowa. Niezapomniany widok.

A teraz to chcieli byśmy podziękować raz jeszcze Wojtkowi, z którym spędziliśmy niesamowity czas jadąc ze stolicy do Lublina i który przywiózł nam Przemowy tel - taki stopowy standard - zgubiony telefon!
Pozdrowić dziewczyny Beatę i Karolinę bez których jazda w 4 osoby w tirze niebyła by możliwa i przy których wcale a wcale nie czuliśmy naszego zmęczenia takiego jakim było. Nasze Kochane 2 NIESAMOWISZCZE!! za znajomości z leśniczymi z każdego nadleśnictwa w północnej Polsce ;p
No i Jagienkę z Łukaszem za to, że byli, że wystartowali i dojechali na metę przed nami - i to nic że się obrazili na organizatorów za źle oznakowaną mapę :D


Opsa!:)

:)

Number one!


Niesamowiszcza na Starcie


Przed nami 2 pary za nami 2 pary


Jagna & Łukasz regeneracja sił


wieczór:)

Nasz namiocik w kolorze zieleni tymiankowej


Reszta zdjęć -> TUTAJ :).

RELATED POSTS

3 comments

  1. Ajć! A wkrótce VII Mistrzostwa Nadleśniczych, w których startuję;)
    Ściskam:)
    Lalla

    ReplyDelete
  2. Kochani!!

    Bardzo chcieliśmy Wam podziękować za MMA!

    Miedzy innymi dzięki Waszej pomocy, doświadczeniu, radach i zaoferowaniu nam namiotu zdecydowaliśmy się na wyjazd i dotarliśmy do mety! :* :*

    To prawda, że mieliśmy niezłego wnerwa na organizatorów... i chyba całkiem słusznie ;p

    Na szczęście ;) przez fakt, że podczas stopowania zostawialiśmy Wasz namiot u jednego przesympatycznego TIRowca zostaliśmy zmuszeni do poszukania sobie lokum w centrum Lwowa, a co za tym idzie większej integracji z Lwowiakami, napotkanymi uczestnikami MMA i my (J i Ł) tez się bardzo zintegrowaliśmy ;D

    To nam w mig poprawiło skwaszone minki :)

    Nawet chcemy zacząć robić własną stronkę o początkach naszych wypadów gdzieś dalej niż jak to zwykle bywało na Wyspę Słodową, do Szeptów czy do Żabki ;)

    Mamy trochę pomysłów na kolejne przejażdżki:)

    Póki co, zbieramy materiały i piszemy o tym co już za nami!

    Teraz na bardzo poważnie.

    Chcielibyśmy Wam jakoś zrekompensować ten zagubny namiot, który jak się później okazało dał nam wiele radochy przez to ze się zgubił ;)

    Wiemy że macie drugi. Ale jakbyście chcieli mieć jeszcze jeden, albo cokolwiek innego na co macie zapotrzebowanie czy ochotę to, bardzo chcielibyśmy dla Was to kupić, zmajstrować lub ukraść... :)

    Czekamy na odpowiedź i do rychłego napisania, zobaczenia, usłyszenia :)

    DZIĘĘĘ KUUU JEEE MYYY!

    Jagna i Łukasz

    ReplyDelete
  3. Dojechaliście do Piask, nie Piasek :P Co do jakości dróg-witamy na wschodzie. Tu jest tak wszędzie :]

    ReplyDelete