w maj!
Tym razem do Trójmiasta wyjechać postanowiliśmy jak za starych dobrych czasów - na noc :). Okazało się, że świetna jest to decyzja, bo szybko przemknęliśmy do Wałcza ciężarówką, która nie robiła żadnego postoju, bo Pan potrafił zaczarować licznik prędkości tak, że wskazówka ciągle pokazywała zero ;).
W Wałczu pooglądaliśmy przepiękny księżyc i gwiazdy, a gdy zaczęło świtać złapaliśmy stopa i kolejnymi dwoma dotarliśmy do Gdańska. W sumie zajęło nam to 9 godzin co po ostatnich naszych przejściach było czasem dla nas zupełnie satysfakcjonującym :).
Przywitaliśmy się z Łukaszem i położyliśmy się na chwilkę zdrzemnąć, co w sumie zajęło nam ok. 6 godzin ;).
Po przebudzeniu Łukasz przywitał nas niesamowitą, wiosenna sałatką, której nie mogliśmy przestać jeść :), a później były popołudniowe, leśne i wieczorne spacery z Beatą i Łukaszem. Nocne, magiczne, niekończące się rozmowy...
Rano chcieliśmy przejść plażą z Gdyni do Sopotu, ale gdy myśleliśmy, że to już Sopot, okazało się, że to molo to nie sopockie, ale dopiero... Gdynia Orłowo. Dalszą drogę darowaliśmy sobie ;), ale za to Kasia po drodze na plaży znalazła bursztyn! Prawdziwy taki, najprawdziwszy bursztyn! Pierwszy raz w życiu :).
Odwiedziliśmy jeszcze niesamowitą Martę na Osowie, a wieczorem spotkaliśmy się znów z Beatą, Łukaszem i Świeczką. Było ciasto francuskie z czosnkowym nadzieniem, wróżenie spod kapsli tymbarków, "What the #$*! do we (k)now?!" i oczywiście nocne, niekończące się rozmowy...
Kolejnego dnia przeprowadziliśmy się od Świeczki, ponieważ ona tak jak my startowała nazajutrz w autostopowych mistrzostwach :). Rozpieszczani byliśmy w Trójmieście również przez Świeczkę, która równie wiosenną sałatką co Łukasz zawstydziła nas na myśl, jak my leniwie ostatnio we Wrocławiu jadaliśmy...
Wyjątkowe dla nas, bo w MMA, biorą udział zespoły dwuosobowe, a my jechaliśmy... we trójkę, ze Świeczką :).
Wybraliśmy trasę inną od większości - na Żukowo, Kościerzynę i dalej na Piłę, Poznań, Wrocław. Nie był to dobry pomysł :), bo w weekend majowy wiele aut po drogach nie jeździ, a już na pewno nie takimi, bocznymi drogami :) Wiecie gdzie byliśmy 12 godzin od rozpoczęcia wyścigu? 180 km od startu, w miejscowości Podgaje :D. A przez tych 12h, co wioskę mijaliśmy się ciągle, na zmianę z tą samą drużyną, aż w Podgajach w środku nocy zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, z naszym rozpaczliwym napisem na karimacie - GDZIEKOLWIEK :D.
A wiecie co lepsze? W Podgajach był sklep otwarty w środku nocy z 1 na 2 maja! :) Uratował nam życie. A wiecie co jeszcze lepsze? Z Podgaji zabrał nas człowiek prosto do... Wrocławia! A wiecie co jeszcze jeszcze lepsze? Jechał dalej, do Austrii przez Pragę... ale nie mogliśmy z nim dalej niż do Wrocławia, gdyż we Wrocławiu zabierał kolegę i niestety nas było o 1 osobę za dużo...
Autostop to w dużej mierze historie spotykanych ludzi.
Pan wracał do Austrii do pracy, po odwiedzinach w Koszalinie. Tam mieszkają jego żona i dwie córki. On przez większość czasu pracuje w Austrii. Do Polski przyjeżdża tylko raz na jakiś czas, bo na częstsze wizyty nie pozwala mu praca. Ma chorą młodszą córkę, więc aby zapewnić jej i swojej rodzinie dobrobyt musi pracować w Austrii. Różnie, po 300, 400 godzin miesięcznie, nie raz zarywając całe noce, aby móc później na kilka dni przyjechać do Koszalina. Żyje tak od 7 lat.
A my z Wrocławia dojechaliśmy do Ząbkowic. Szybko, migiem wręcz. Zaczęło padać, byliśmy zmęczeni, niewyspani i stwierdziliśmy, że... zawracamy, nie będziemy dalej gnać do Pragi i wracamy do Wrocławia :).
W piątek wybraliśmy się jeszcze odwiedzić do Zgorzelca niesamowitą Ewelinę, która niestety już koło nas nie mieszka i strasznie brakuje jej nam tu, we wrocławskiej rzeczywistości. Ewelina od niedawna w Zgorzelcu prowadzi swoją kawiarnię, więc jest tym zupełnie pochłonięta, ale i tak znalazła dla nas praktycznie cały dzień :). Ewelina jako początkujący kierowca :), spacery po Zgorzelcu i Goerlitz, wegańska pizza w Espresso, najlepsza kawa na świecie w orientalnej kafejce w Goerlitz, prowadzonej przez niesamowitą hinduskę i oczywiście - magicznie. niekończące się rozmowy, rozmowy, rozmowy...
Strasznie dużo radości ostatnio dzięki innym ludziom u nas :). Strasznie to pozytywne... i bardzo autostopowo znów :). Będziemy starać się utrzymać taki stan rzeczy... :).
Reszta zdjęć u nas na picasie, klikając TUTAJ.
0 comments