tępo, tempo,
Czas się rozpędził. I leci. Przegania nas, w naszej nieświadomości. Dopiero co mieliśmy gości z Krakowa, raptem kilka dni temu... a to już prawie miesiąc! Dopiero świeciło słońce, było ciepło, zielono. A tu przyszło nam z szafy wyciągać zimowe ciuchy, łapać katar od zimna, wiatru i deszczu, o 17.00 witać zachód słońca.
I nie wiemy kiedy, zupełnie, mijają kolejne dni, tygodnie, miesiące.
I czasami za szybko, przeciekną przez palce dni spędzone w pracy, kiedy widzimy się w zasadzie tylko wieczorami.
Studia wrzucają trochę radości, choć ciężko stwierdzić czy to konkretnie z edukacji płynie, czy z faktu, że całe te dni w szkole spędzamy ze sobą... :).
Tylko jesień w tym roku zawodzi. Zeszłoroczna wiała pozytywem. Leżeliśmy w słońcu, pod błękitnym niebem, w liściach o wszystkich kolorach świata. Jesień była miła. Taka przyjazna, ciepła, serdeczna.
Teraz jest wszystko na opak. Zamiast słońca pada deszcz, zamiast błękitu szare chmury, a na liściach to się można co najwyżej poślizgnąć. Chłód.
I tak zastanawiamy się, co to z tym czasem dalej będzie. Zapewne, ani się nie obejrzymy, a już będziemy jeździć na łyżwach, moment później zaczną błyskać fajerwerki, a kilka chwil dalej wszystko znów zacznie zielenieć :).
Okazuje się, że i my, z czasem, zbliżamy się do siebie jeszcze bardziej. Pomimo, iż wydaje się, że bardziej już się nie da. Przenikamy w nas jeszcze mocniej, odsłaniamy nowe przestrzenie siebie, odkrywamy jeszcze bardziej to, co niewidoczne. I to jest niesamowite, jak z dnia na dzień... co raz bardziej i bardziej, mimo, iż zdaje się, że już mocniej się nie da. Nie możemy bez siebie żyć. Tęsknimy, do siebie, bo w zasadzie ciągle razem, ale chwilami mało tego czasu tylko dla nas zostaje.
A jak już tak jesteśmy przy czasie, to za dwa tygodnie - w końcu - znajdzie się chwilka na oddech. Barcelona... hiszpańskie parę dni :). Gorzej, bo jeszcze nie wiemy gdzie będziemy spać... :p. I czy w ogóle będzie gdzie :p.
A Przemo nauczył się obsługi wiertarki :D. Dzięki czemu mamy teraz unikalny zegar jak wszyscy:).
I mamy nowy materac do spania! W końcu! Taaaki wygodny! I z super przyjemną pościelą! Także teraz, wolne chwile spędzamy w łóżku :p.
2 comments
A najgorzej do tej szarości dnia przyzwyczaić się po powrocie.
ReplyDeleteZarówno aura jak i odmienność ludzka męczy strasznie..
A my gdzieś jutro na południe Polski stopem pomykamy!!! Ale gdzie? Sami jeszcze nie wiemy!!!:):):) hehe:)
ReplyDeleteŚciskam Kochani:*