Flashback
[PL] Uff… chwilkę nas nie było :). Już kilkanaście dni w Polsce, a na blogu wciąż Singapur… a gdzie ta Malezja?!
Ostatnie tygodnie w Malezji minęły szybko – trzy deszczowe dni zajął nam dojazd do Melaki.
[EN] Uhm… we were away from here for a while :). We are several days in Poland already, but still in Singapore on blog… where is that Malaysia?
Last few weeks in Malaysia passed quickly – way to Melaka took us 3 rainy days.
[PL] W Melace zgodził się nas hostować Howard, który był właścicielem guesthousu, w którym jednak członkowie warmshowers mogą zatrzymywać się za darmo. Spaliśmy na dachu, łaziliśmy po Melace, która okazała się tak jak cała Malezja zupełnie nudna, a wieczory spędzaliśmy wspólnie z resztą guesthousu i Howardem jeżdżąc rowerami na wspólną kolację :). Melaka jest tłoczna, kiczowata i niespecjalnie nam się podobało, chociaż może kiedyś, zanim została wpisana na listę unesco była całkiem miła, bo generalnie to całkiem ładne miasto.
[EN] Howard was hosting us in Melaka. He was owning a guesthouse, but it was free for warmshowers members. We slept on a rooftop garden, we were walking around Melaka which was like rest of Malaysia really boring, and evenings we spent with rest people from the guesthouse and Howard cycling together to have a dinner. Melaka is crowded, trashy and we didn’t really liked it. But maybe some time ago, before it appeared on unesco list it was an interesting place, because city itself is quite pretty.
[PL] Z Melaki już tylko jeden dzień i Kuala Lumpur. Miasto tylko dla aut, nieciekawe i nieprzyjemne. Mieliśmy jednak tyle szczęścia, że hostowała nas Yooyee z warmshowers, która okazała się niesamowitą osobą! Robiliśmy więc wieczorne wspólne wypady do miasta, na piknik, albo na przejażdżkę rowerową po niesamowicie dziwnym mieście, które zwie się Putrajaya.
[EN] From Melaka it was just one day and Kuala Lumpur. City just for cars, not really interesting and not nice either. But we were lucky enough to be hosted by Yooyee, an amazing person from warmshowers. So we were doing evening trips to the city, to have a picnic, or to cycle in very strange city, called Putrajaya.
[PL] W ogóle Kuala Lumpur prowadzi niesamowicie dziwną, jak dla nas, politykę… zamiast odnawiać zabytkowe i interesujące dzielnice (tak jak ta powyżej na zdjęciu) oni bez pytania o zdanie mieszkańców zrównują wszystko jak leci z ziemią, by stawiać nowe, stupiętrowe i obrzydliwe (jak ten na zdjęciu powyżej, ale tym razem po prawej) budynki.
Nie jest tajemnicą, że Malezja to pierwszy kraj, w którym naprawdę liczyliśmy dni do wyjazdu. Nie znaleźliśmy tam nic ciekawego – oprócz niesamowitych ludzi z warmshowers, których mieliśmy okazję poznać. A pod koniec to już mieliśmy naprawdę serdecznie dość… na miłe pożegnanie, ostatniego dnia do Kuala Lumpur ochroniarze jednego z centr handlowych chcięli spiąc nam rowery łańcuchem, bo nie zaparkowaliśmy ich na kilkunastopiętrowym, płatnym parkingu dla aut i motorów…
Zapakowaliśmy w końcu kartony na rowery na bagażnik i pomknęliśmy na lotnisko.
[EN] By the way, Kuala Lumpur has very strange method to make city interesting… instead of renovating historic and interesting districts (like one on the picture above) they without asking residents about opinion just destroy everything to build new, 100-floors and ugly buildings (like this one on the picture above, but this time on the right).
That’s not a news, that Malaysia is first country, where we were counting every single day to departure. There was nothing interesting – apart from amazing people from warmshowers who we met. And in the end, we had really enough… for a nice goodbye, on our last cycling day to Kuala Lumpur, some security guys wanted to lock our bicycles by their chain, because we didn’t park them in a huge, paid 6-floor parking for cars and motorcycles…
We packed up finally boxes bor bikes on a back-rack and cycled towards airport.
[PL] W drodze do Polski mieliśmy przesiadkę w Doha, gdzie jak się okazało, zamiast siedzieć kilka godzin na lotnisku, można pojechać na darmową wycieczkę po mieście. Jak moglibyśmy nie skorzystać!
[EN] On the way to Poland we had a transfer in Doha, where we found that instead of sitting and waiting a few hours on the airport it’s possible to go for free city tour. How could we don’t get advantage of it!
[PL] No a teraz jesteśmy w domu… ale o tym już wkrótce:)
[EN] And currently we are at home… but we will write later about it!:)
4 comments
Welcome to Poland!By the way it has been a pleasant journey with you both as we prepare to Go to Mykonos!Well done as we get ready for Songkran the water festival!
ReplyDeleteBig husszzz and Congratulations,the world travellers!Hash
Czytałam każdy post z Waszej podróży i teraz czytajC ten ostatni czulam sie troche jakbym sama wraca do domu. Cudna wyprawa!! :) juz czekam na relacje z kolejnej
ReplyDeleteDzięki Broszka! Nawet nie wiesz jakie to miłe usłyszeć, że ktoś to czasem czyta...:) My już za chwilkę się znów ruszamy, spowrotem do Szkocji.
ReplyDeleteHash! We wish to visit you on Mykonos... we are almost ready to back to Scotland, leaving home again soon...
Hello yasou from Mykonos,Just arrived and still gagagaga,but finding our way back into life,the island is so so so beautiful,the sun is shining,the food starts to taste yummy and you would love it here!Just plan and come we are here to give you both the biggest hugszzzzz of your lives! Fillakyaaa polla means many kisses!
ReplyDeletesend your email address and I shall send some photos!