Bye-bye Japan
[PL] No i wjeżdżaliśmy sobie wyżej… dotarliśmy do miejscowości Aso, położonej niedaleko największego aktywnego wulkanu w Japonii pod tą samą nazwą. Oczywiście jedyną słuszną rzeczą, jaką mogliśmy zrobić w tej sytuacji, było udanie się do okolicznego, klimatycznego onsenu. I całe szczęście, że się w nim porządnie wygrzaliśmy, bo byliśmy wyżej niż ostatnio i nocą temperatura po raz pierwszy spadła poniżej zera i zrobiło się zimniutko.
[EN] So we were cycling higher… we arrived to town called Aso, located next to biggest active volcano in Japan with same name. Clearly the only right thing in that situation we could do, was going to local onsen. Luckily we warmed up ourselves in there, as we were higher and first time temperature in the night dropped to below zero and it became a bit cold.
[PL] Chcieliśmy w sumie jechać w stronę Nagasaki i tam się kierowaliśmy. Pogoda zaczęła się jednak psuć i w deszczu dotarliśmy - oczywiście ostro pod górę jak na japoński nocleg przystało - do parku z baseballowym boiskiem. Miało to taki plus, że posiadało trybunę z daszkiem, na którą udało nam się jakoś po schodach wgramolić i spędzić noc bez dostawania deszczem po namiocie. Pomimo, że w Japonii robimy dziennie mniejsze dystanse niż w robiliśmy np. w Azji płd-wsch., to zaczęliśmy powoli czuć się zmęczeni, bo przez ostatnich kilka tygodni jazdy, zrobiliśmy sobie w sumie tylko 3 dni odpoczynku. Rano więc postanowiliśmy pospać dłużej niż do 5.30 i zbieraliśmy się już w towarzystwie dwóch nastoletnich drużyn basebollowych szykujących się do meczu :).
Sprawdziliśmy pogodę, która twierdziła, że przed nami dwa ładne dni, a później ciągle deszcz. Darowaliśmy sobie Nagasaki i w postanowiliśmy w dwa ładnie dni dojechać do Fukuoki, odebrać ciepłe śpiwory, pozałatwiać wszystko co potrzebowaliśmy i popłynąć do Korei.
To były przyjemne dwa dni. Po drodze rosły mandarynki, figi, było bardziej płasko niż zwykle i po drodze oczywiście zajrzelismy do onsenu.
[EN] We actually wanted to go through Nagasaki and that direction we were heading to. But weather became worse and in the rain – very steep uphill of course, as it usually happen when it comes to looking for place to stay overnight – to park with baseball pitch. Good thing about that was that, it had stands with roof, where we were able to go even if that was a bit tricky by stairs with fully loaded bicycles and we had a night without raining hiting our tent. Even if distances we covered here were smaller than for example in SE Asia, we were becoming a bit tired, as during past 6 weeks we had only 3 rest days. So we decided to sleep longer than until 5.30 so we were packing up in the company of two teenage baseball teams warming up before playing a game :).
We checked the weather and we found out, that we have 2 nice days ahead and then rain all the time. We gave up Nagasaki and during nice two days we wanted to cycle staright to Fukuoka, collect our winter sleeping bags, done all what had to be done and go to Korea.
That was a nice two days. Tangerines and figs were growing along the way, it was more flat than usually and, of course, we went to a nice onsen on the way.
[PL] Kilka kilometrów od centrum Fukuoki znaleźlismy przyjemny park z ogromną wiatą na nadchodzące deszczowe dni, w którym na chwilę zamieszkaliśmy. Gdy pierwszego poranka się zbieraliśmy, przechodzący Pan przyszedł się przywitać, posiedział popatrzył jak składamy namiot, a potem zaprosił do siebie do domu na kawę. To był pierwszy poranek w Japonii, na który nie zrobiliśmy sobie poprzedniego wieczoru kawy do termosu. Jakbyśmy wiedzieli… do kawy dostaliśmy miso, a do miso, onigiri… czy my już pisaliśmy, że ludzie w Japonii są niesamowici?
W Fukuoce nacieszyliśmy się jeszcze naszymi ulubionymi japońskimi rzeczami, zjedliśmy ostatnie sushi i odwiedziliśmy – a jakże… – sento. Będziemy bardzo tęsknić za Japonią...
Teraz czas na Koreę, na którą wyciągamy ciepłe ciuchy, bo nas Ewa terroryzowała od miesiąca relacjami o tym jakie tam nas czekają temperatury… :)
Czas zmienić miso na kimchi.
[EN] A few km from central Fukuoka we found a nice park with big hut for coming rainy days, and we settled for a while. When we were packing up on the first morning, some man passing by came to say hello, sat for a while watching how we pack up our tent and then invited us to his home for a coffee. That was first morning in Japan, that we didn’t made a coffee to our thermos in previous evening. Like we knew… there was miso to go with the coffee, and to miso, onigiri... did we wrote already that people in Japan are amazing?
In Fukuoka we were enjoying all we like in Japan, we ate last sushi and went – of course… – to a sento. We will miss Japan…
But it’s time for Korea now, and we are taking our warm clothes out from the pannier, as Ewa torrorized us since a month by relations from temperatures in there… :).
Time to change miso for kimchi.
2 comments
Ale żeby od razu terror!
ReplyDeleteAle to prawda, w Korei choć blisko do Japonii temperatury niższe, choć ostatnio naprawdę się ociepliło, nie ma już minusowych temperatur.
Z dobrych wieści, bez terroru - z pewnością mało tu pada, 1-2 dni raz na 10 dni, generalnie bardzo słonecznie i pięknie.
Enjoy!
W Japonii przez 7 tygodni mielismy moze 5 dni deszczu :)
ReplyDelete