Home, sweet home
[PL] W Seulu było zimno, tak zimno, że nawet niespecjalnie mieliśmy ochotę wychylać nos za drzwi, więc zrobiliśmy sobie dom. Robiliśmy sobie śniadania do łóżka, cieszyliśmy zmysły filiżankami kawy, czytaliśmy książki i gotowaliśmy dobre jedzenie.
[EN] That was cold in Seoul, that cold, that we didn’t even felt like going really out, so we create ourselves at home. We were making breakfasts to the bed, we’ve been enjoying cups of coffee, we were reading a books and cooking good food.
[PL] No dobra, kilka razy zmusiliśmy się nawet do wyjścia i pokręcenia się na rowerach po mieście. Seul nie stał się jednak naszym ulubionym miastem. Na drodze ciągle ktoś na nas wydzierał bez powodu klakson, a na przeludnionych chodnikach ludzie kompletnie nie zwracali uwagi gdzie i jak chodzą, jakby poruszali się z zamkniętymi oczami, zupełnie nie zwracając uwagi na otoczenie, co jest całkiem męczące. Nie znaleźliśmy też nic szczególnie w tym mieście dla siebie. Na szczęście mieszkaliśmy u Jieun, bardzo fajnej dziewczyny z warmshowers co trochę poratowało naszą sytuację.
[EN] Well, actually we forced ourselves a few times to get out and spin around city on a bikes. Seoul didn’t became our favorite city though. On the roads we’ve been attacked by horns with no reason all the time, and on pedestrian paths people didn’t care how and where they walk, like they were going with closed eyes, without care about surrounding people, which is a bit tiring. We didn’t found anything really for ourselves in Seoul too. Luckily we were staying with Jieun, really nice girl from warmshowers which left our stay in Seoul with good memories.
[PL] Ostatniego dnia kupiliśmy sobie na popołudnie Makgeoli, koreańskie ryżowe wino o mlecznym kolorze, które mocą jednak oscyluje w granicach 6%, więc smakuje całkiem podobnie do pszenicznego piwa. Jako że jest to trunek w Europie raczej cięzko dostępny, to żeby się nim nacieszyć kupiliśmy sobie kilka butelek. Na późniejszy wieczór i powrót Jieun i jej współlokatorki kupiliśmy jeszcze na pożegnanie wino. Dziewczyny wróciły już po jakiejś imprezie po pracy ze znajomymi, alę chętnie dołączyły. Później przyszedł jeszcze ktoś znajomy, nasza butelka się opróżniła, więc Jieun podała kolejną, a potem jeszcze jedną. Wieczór był więc naprawdę fajny, ale za to poranek wprost przeciwnie – mieliśmy w planach pojechać rano na lotnisko, a wyszliśmy w końcu po 14.00 ;).
[EN] Last day we bought Makgeoli for ourselves for the afternoon, Korean rice wine with milky colour, which has 6% of alcohol though, so it taste a bit simillar to wheat beer. As it’s very hardly available in Europe, we bought a few bottles to fully enjoy it. For later evening and Jieun and her flatmate coming back we bought a wine to drink together for goodbye. Girls came back already after some party with collegues, but they joined happily. After that some friend appeared, our bottle became empty, so Jieun opened another one, and another one after that. We had a really nice evening, but morning completely opposite – we had a plan to start cycling in the morning to the airport, and we left flat at 2pm ;).
[PL] Jesteśmy w domu. Jesteśmy w Tajlandii… po raz piąty. Niesamowicie jest tu wracać. A gdy wyjechaliśmy z lotniska szczęście z bycia tutaj znowu tak nas roznosiło, że prawie zaczęliśmy przytulać wszystkich mijanych ludzi i mówić im jak za nimi tęskniliśmy i jak dobrze znów ich widzieć ;).
Znów jest ciepło, znów zatrzymaliśmy się u naszych przyjaciół z BKK, którzy chyba nawet cieszyli się na nasz widok tak samo jak my na ich i z którymi dane nam było znów spędzić kilka fajnych chwil. Odwiedziliśmy nasze ulubione miejsca, odkryliśmy kilka nowych, parę razy zgubiliśmy się w mieście, zjedliśmy obiad u Hindusa, zrobiliśmy kilka pikników, wypaliśmy sobie usta sałatką z papai, wyspaliśmy się i w końcu odpoczęliśmy…
Ależ szybko minął tydzień w Bangkoku!
[EN] We are at home. We are in Thailand… fifth time. Getting back here is amazing. And when we left the airport we were that happy of being back here, that we almost became hugging everyone who we were passing by and telling them how much we missed them and how good is to see them again ;).
It’s warm again, again we stayed with our friends from BKK, who even seemed to be as happy to see us as us to see them and we had a chance to spend a few nice moments together. We visited our favorite places, we explored a few new ones, we got lost in the city couple of times, we ate an Indian dinner in Phahurat district, made a few picnics, burned our mouths by papaia salad, we got enough sleep and finally we took a rest…
Week in Bangkok past so fast!
[PL] Mieliśmy trochę zamot z tym gdzie się dalej z Bangkoku ruszyć, ale zdecydowaliśmy, że jedziemy na południe do Darii i Tomka… juppiiii!:)
A na koniec jeszcze krótka migawka z Bangkoku…
[EN] We’ve been a bit confused with choose where to go after Bangkok, but we decided to follow Daria and Tomek and we are going south… yuppiiiiiiiiii!:D
And a little flash from Bangkog for the end…
2 comments
Hey hey. Happy New Year. Myslimy tu sobie o Was od czasu do czasu i pocztujemy bloga. Sciskamy i pozdrawiamy: Jowita i Marcel
ReplyDeleteSzczęśliwego i dla was!! No i marzeń spełniania!! My tez sobie kilka dni temu o was myśleliśmy :) co tam u was słychać, co porabiacie?? :D
DeleteTajskie słońce przesyłamy :)