swieeeta ze sniegiem:)
To może od początku... :)
Że zaspaliśmy już wiadomo. Wyszliśmy z domu sobie o 12 i spacerkiem na Brochów, skąd miało jechać 133 i zabrać nas na Bielany... trochę się pomyliliśmy z lokalizacją, bo 133 jakieś skreślone było, a na drzewach wisiały dziwne rzeczy.
Wsiedliśmy zatem w 325, później na jakiś autobus mieliśmy sobie poczekać godzinę (aj te święta), więc transportem kombinowanym (tramwaj + 133 nikt_nie_wie_skąd) no i po ciężkich przejściach znaleźliśmy się na Bielanach. A na stację benzynową plecaki się przewiozły :).
Połapał się stop w dziwnych butach...
...ale długo nic z rejestracją KR nie przejeżdżało. W końcu zatrzymało się zatankować dwóch chłopaków i zabrali nas ze sobą. Słuchali dziwnej muzyki i wysadzili na autostradzie, ale to nic... bo dwie minuty później przyjechali Panowie policjanci i zamiast wlepić nam mandat zawieźli na zakopiankę i życzyli wesołych świąt :).
Chipsów nie jadamy, więc poszliśmy na stację po chipsy i batonika, a później opsa łapać stopa. Nawet był wieszak na plecaki, co by nie przemokły na śniegu ;)
Opsa, opsa, opsa... górki, co raz więcej śniegu.. z -1 robi się -6 stopni i po kilku krótkich stopiszczach lądujemy na granicy w Chyżne.
Święta święta, nie przejeżdża NIC. Jakieś jedno auto na 30 minut się przewija, więc idziemy przed siebie w czeluściach ciemności.
W końcu udaje nam się dotrzeć na stację benzynową i wymienić złotówki na korony po sympatycznym kursie tracąc na tym jakąś 1/4 sumy:).
Strasznie fajnie stopuje się po Słowacji. A przynajmniej tym razem stopowało nam się fajnie.
Ruch zerowy... w końcu na w/w stacji zatrzymali się jacyś Polacy i zabrali nas kawałek.. a później to już z górki. 4 lub 5 stopami dojechaliśmy 11km od naszego celu - Oravskiej Lesnej. Praktycznie za każdym razem zatrzymywało się pierwsze - lub jeśli nie, jedno z pierwszych przejeżdżających aut.
A do samej Oravskiej Lesnej... dojechaliśmy znów z policjantami:)
- a Wy tu co robite?
- my stopem jedziemy do Oravskiej Lesnej
- a do kogo to wy?
- do przyjaciela
- a jak on sie zwie?
- (pokazujemy notes ze wszystkimi danymi) a Panowie to nie jadą może do Oravskiej Lesnej?
- ne ne.. a tam taxi macie
- a nie nie, my stopem, no to dziękujemy
Odchodzimy kawałek dalej łapać stopa... Panowie się trochę przepakowują...
- chodte!
Po drodze rozmawiamy nawet trochę o Iranie, hospitalityclub, podróżowaniu i przemycaniu dzieci przez granicę.
W Oravskiej, już przed północą wychodzi po nas Michał, idziemy do domu, pijemy herbatę, jemy trochę makowca i idziemy spać:).
W Oravskiej 2 dni spędzamy w super rodzinnej i świątecznej atmosferze:) w końcu mając wrażenie, że nic nie robimy tylko siedzimy i ciągle coś jemy, bo nam podsuwają:):). Ale, ale - spędziliśmy też trochę czasu na śniegu... chodząc po lokalnych górkach.. no i na saaaankaaaachhh:):):). Bo tak super biało i śnieżnie...
Kasiunia w żywiole:)
na saaanki
i opsa!
a jak nam przyszło wyjeżdżać to się piękna pogoda zrobiła...
- ...tu auta muszo spowolnic to je latwiej se zatrymac, a obok macie zelicko stanice jakby wam bylo zima to mozecie se zagrzac
Szybki stop i już byliśmy w Cieszynie... jakoś tak wyszło, że zamiast na przejściu tranzytowym wylądowaliśmy w mieście, ale to nic, bo go jescze nie widzieliśmy to okazja była zwiedzić:).
Chwila chwila polonezem pomknęliśmy 60km/h do Katowic. A z Katowic.... wróciliśmy bardzo bardzo nietypowo:). Ale to już nasza słodka tajemnica:).
3 comments
Nelly2402 -Kasiu i Przemku dostałam przed chwilką e-mail od Was przez Hospitality Club. Jakiś dziwna sprawa, że dotarł z tygodniowym opóźnieniem. Niestety i tak temat nie byłby aktualny, bo przebywam obiecnie poza Polską.
ReplyDeletePozdrawiam Was serdecznie i życzę wspaniałych podróży.
Aaaaaaaa, kochani szaleńcy!!! :*
ReplyDeleteTo nic Nelly, my czas - jak widać - spędziliśmy miło na Słowacji:)
ReplyDelete