Bremen–>Poland
[PL] Gdybyśmy mieli wcześniej pomysł na wyskoczenie na rower w okoliczne kraje, Niemcy pewnie bralibyśmy pod uwagę jako ostatnie… a jednak przymusowy powrót z rowerami z Bremen pokazał, że Niemcy to niesamowicie przyjazny kraj na rower!
[EN] If we would have an idea to go cycling to some of surrounding countries, we would probably choose Germany as last… but we had to cycle from Bremen to Poland anyway and it showes us, that Germany is really amazing place for cycling!
[PL] Puste wioseczki, spokój i cisza, malutkie drogi niemal bez ruchu samochodowego, a 95% trasy i tak pokryta ścieżkami rowerowymi. Do tego całkiem mili ludzie i owoce albo orzechy rosnące przy drodze przez większość dnia… tak, to brzmi zadziwiająco dobrze, a jazdę przez Niemcy czyni poprostu wybitnie przyjemną i bezstresową. Nawet jeśli trochę pada…
[EN] Empty villages, calm and quietness, little roads with hardly any traffic, and 95% of your route covered by bike paths. Add to it quite nice people and fruits or nuts growing along the road for most of the day… yes, it sounds surprisingly good and it makes cycling through Germany very pleasant and stressless. Even if that’s raining a bit…
[PL] Nie jechaliśmy przez Niemcy jakoś wybitnie długo, w zasadzie to tylko 5 dni, a i tak sprawdziliśmy kilka różnych opcji noclegowych. Pierwszy dzień był trochę szalony, po kilku miesiącach przerwy rzuciliśmy się na zrobienie 180km, a po 90 już mieliśmy dość. Na szczęście w Brunswick znaleźliśmy hosta, który dopingował nas smsami o gorącym obiedzie i zimnym piwie… dotarliśmy o wybietnie kulturalnej jak na przyjazd do kogoś godzinie 22.45 :).
[EN] We didn’t cycle through Germany for long, actually that was only 5 days, but we had a chance to check a few sleeping options during that. First day was a bit crazy, after few months brake we wanted to do 180km, but after 90 we had no more energy. Luckily in Brunswick we had a host, who cheered us by text messages about hot dinner and cold beer in the fridge waiting for us… we arrived on very polite for arriving to someone hour 10.45pm :).
[PL] Jak nie trudno się domyśleć, wcześnie spać nie poszliśmy, a kolejnego dnia nie mogliśmy się podnieść z łóżka. Postanowiliśmy zrobić sobie luzacki dzień i dojechać tylko w okolice Magdeburga, około 85km. Kilometrowo rzeczywiście był luzacki, ciągle zajadaliśmy gruszki, ale poza tym cały dzień siąpił deszcz i jechało się średnio na mokro :D. Wieczorem gdy przyszła pora szukania noclegu, za Magdeburgiem pośrodku niczego wyrósł nam jakiś festiwal, który z daleka wyglądał jak ogromne pole karawanów. Postanowiliśmy zajrzeć, bo w sumie czemu nie spróbować…
- Dzień dobry, nie mamy pojęcia co tu się dzieje, ale może moglibyśmy sobie rozbić tutaj namiot…?
- A tak, pewnie!
- A ile to będzie kosztować?
- Nic… idźcie za tym gościem…
- No… tutaj możecie postawić namiot, czujcie się jak u siebie w domu, macie tutaj jeszcze opaskę na rękę, co prawda wstęp kosztuje 6 euro, ale że jedziecie jutro rano to możecie za darmo, tam są stoiska z jedzeniem, niedługo będą pokazy, koncerty, tutaj jest toaleta, no, to bawcie się dobrze, jakbyście czegoś nie wiedzieli to przyjdźcie spytać!
Trafiliśmy na zlot amerykańskich samochodów :D. Jedzenie rzeczywiście sprzedawali, pooglądaliśmy sobie trochę samochodów i niesamowicie poprzebieranych ludzi, a na dodatek w sakwach mieliśmy wino i nutellę także wieczór był udany:).
[EN] It’s not hard to guess, that we didn’t go sleep early and on next day morning we couldn’t get up. We decided to make an easy day and cycle just to Magdeburg, which was about 85km. It was an easy day by km numbers, we were eating pears straight from the trees all day, but apart from that it was raining slightly all the time so it was average wet cycling :D. In the evening when that was time for looking for some place to sleep, when we passed Magdeburg in the middle of nothing we saw some kind of festival which looked from far a bit like huge caravan camping. We decided to try our luck…
- Hello, we don’t know what is happening here, but maybe we could place our tent here overnight…?
- Yeah, sure!
- How much will that cost?
- Nothing… follow this guy…
- Yeah… here you place your tent, feel like at home, here you have also bracelet so you can enter festival for free, normally it cost 6 euro a day, but youre leaving tomorrow morning, there are some food stalls, there will be some shows and concerts soon, here is the toilet, yeah, have fun, if you would have some questions just come and ask!
We have landed on US Cars & Classics show, which means pretty much that it was US cars gathering. Food was good in fact, we have watched some nice cars and amazingly dressed people, and to top it up, we had a jar of nutella and bottle of wine in our panniers so that was a good evening :).
[PL] Kolejne dni jechaliśmy sobie spokojnie, przeczekując tylko czasami deszcz. Sporą część dni zajęło nam też wymienianie dętki, bo jedno koło miało wybitnie problem ze zużytą oponą. Dętek zapasowych mieliśmy dwie, więc sytuacja była nieciekawa, szczególnie kiedy w jednej zrobiła się dziura przy wentylu i na zmianę trzeba było wyciągać, zakładać druga dętkę a pierwszą lepić. Sytuacja była dość irytująca, aż pewnego pięknego poranka ostatnia dętka w trakcie pompowania postanowiła wybuchnąć. Trzeba było odwiedzić sklep rowerowy.
Kolejne dwie niemieckie noce spędziliśmy też bardzo sympatycznie – pierwszą na campingu w porcie, a drugą w krzakach przy drodze :D.
[EN] Next day we were cycling calmly, just making some brakes to wait till rain stops. Big part of the days took us changing inner tubes, because one wheel had definitely a problem with tired tire. We had 2 spare inner tubes, so it wasn’t very nice, especially when one had broken valve finally and all the time we had to change inner tube and fix the other taken from inside. It was a bit frustrating, until one morning when our last inner tube just exploded during pumping it. Well, we had to visit bike shop finally.
Next two german nights we spent also quite nicely – first on camping in port, and second one in the bushes next to the road :D.
[PL] Z cyklu poranek bez kawy :D
[EN] From serie a morning without coffee :D
[PL] Mieliśmy jechać aż do domu, ale przez 180km pierwszego dnia, Przemo miał problemy ze ścięgnem achillesa (dalej ma, i co to w tej Japonii będzie?). Z krzaków przy drodze dojechaliśmy w końcu do Polski, zadzwoniliśmy do domu i KOCHANI RODZICE uratowali nam życie i po nas wyjechali. Popedałowaliśmy jeszcze w ich stronę i po przejechaniu tego dnia ponad 140km spotkaliśmy się po zmroku gdzieś pomiędzy Żaganiem, a Szprotawą… uff.
Teraz przechodzimy szaleństwo pakowania i paniki, a w przyszłym tygodniu już Tokyo :).
[EN] We had a plan to cycle all the way home, but because of 180km cycled in first day, Przemo had a problem with achilles tendon (still have, what will we do in Japan with that?). From bushes next to the road we cycled finally to Poland, we called home and our DEAR PARENTS saved our lifes and drived towards us to pick us up. We cycled a bit towards them and after cycling over 140km that they we met in the dark somewhere between Żagań and Szprotawa… uff.
Now it’s getting crazy with packing up, a lot of panic and everything, but next we are in Tokyo :).
2 comments
Niemcy są bardzo niedocenianym turystycznie krajem, zresztą niesłusznie. My postanowiliśmy je jednak docenić i przeprowadziliśmy się tu tydzień temu na stałe :) Powodzenia w Japonii!
ReplyDeleteFajnie...:) Wschód czy zachód?
ReplyDelete