Fuji film
[PL] Gdy wyjeżdżaliśmy z Tokyo, cieszyła nas perspektywa pokonania 350km w 5 dni. Na początku oznaczało to nic więcej, jak spokojne wbicie się w codzienny rytm pedałowania.
W środę, dwa dni po tafjunie, pogoda nie zachęcała do jazdy na rowerze… gdy wyjeżdżaliśmy, gdzieś jeszcze w Tokyo, zaczepił nas człowiek z aparatami, obfotografował, ucieszył się, że my z Polski i chcemy przez Japonię przejechać na rowerach i podarował swoje fotografie księżyca nad Tokyo z przed paru dni. Bardzo miły pan fotograf :).
Po przejechaniu niespełna 40 km w deszczu, gdzie niekończące się budynki stały się nieodłączną częścią krajobrazu, a my stracilismy nadzieję na jakąkolwiek zmianę, znaleźliśmy bardzo miły park z wiatą chroniącą nas od deszczu i uznaliśmy, że tam już zostaniemy, choć była dopiero 15.00.
Po obiedzie i wieczornym smakołyku, zagrzebaliśmy się w śpiworki i niektórzy jeszcze przed 19.00 smacznie spali :).
[EN] When we were leaving Tokyo, we were happy that we have 5 days to manage 350km. It meant, we will have an relaxed start to use to day to day cycling.
On Wednesday, two days after typhoon, weather wasn’t encouraging to cycling… when we were leaving, stiill somewhere in Tokyo, some guy with cameras started talking to us, made some pictues of us, smiled about that we are from Poland and we want to cycle around Japan and gave us some of the pictures he made a few days earlier of moon above Tokyo. It was really nice :).
After cycling not even 40km in the rain, when never ending buildings became the only part of landscape and we’ve lost our hope for change, we found really nice park with some hut which protected us from the rain and we decided that we will stay there, even if that was just 3pm.
After dinner and evening titbit we burried ourselves in sleeping bags and some of us were sleeping before 7pm :).
[PL] Kolejny dzień, choć nie zaczął się tak jak zaplanowaliśmy, przed wschodem, przywitał nas błękitem nieba i pięknym radosnym słońcem. W drodze do Nagoyi chcieliśmy zobaczyć Fuji, więc powoli gramoliliśmy się pod górę.
Gdy budynki się trochę w końcu rozrzadziły - co było dla nas ogromnym zaskoczeniem – w dali ukazał nam się ośnieżony szczyt. Taka radość :D.
Tego dnia mijaliśmy rwące potoki i leniwe jeziora, a nas mijały pędzące ciężarówki na wąskiej górskiej drodze. Powoli zaczął zbliżać się zachód, a my zaczęliśmy rozglądać się za miejscem na nocleg.
Dni znów zaczęły stawać się jednością – podobne, bo rowerowe, zmieniają się mijani ludzie i krajobraz, to co będziemy jedli i codzienna niespodzianka – gdzie tym razem będziemy spali? Tego dnia trafiliśmy do miłego parku nad rzeką i ponownie z wiatą :).
[EN] We didn’t start next day as planned, before sunrise, but anyway welcomed us by beautiful blue sky and sunshine full of happiness. On the way to Nagoya we wanted to see Fuji, so we were slowly cycling uphill. When finally buldings became to be not only thing on the landscape – which surprised us a bit – in the distance appeared snowy top. We were so happy :D.
That day we were passing restless streams and lazy lakes, and we were passed by rushing trucks on narrow hilly road. Sunset was slowly coming, and we started looking for some place to sleep.
Days, like it is on a bike, started to be simillar – passed people and landscape is changing, what we are eating and everyday surprise – where this time will we sleep? That day we found a nice park next to the river and again with shelter under the roof of little hut :).
[PL] Kolejnego dnia mieliśmy dzień z Fuji. Od rana wspinaliśmy się powolnie z widokiem góry na horyzoncie...
Przejeżdzając przez kolejną górską wioseczkę, zatrzymał nas człowiek, zapraszając na coś do picia. Po krótkiej pogawędce, życzył nam wszystkiego dobrego, pojechał w swoją stronę, a my w swoją. Przed odjazdem dooradził nam tylko, byśmy objechali górę z prawej strony, wtedy będzie płaska droga, a później aż do miejscowości Fuji cały czas z góry, a nie tak jak chcieliśmy z lewej strony, gdyż tam jest cały czas w dół i w górę i w dół i w górę i w dół i w górę i… tak cały czas. Prosta droga przez las nas do punktu widokowego. Po szybkim lunchu zaczęliśmy jechać dalej… a właściwie zjeżdżać. Dowiedzieliśmy się w końcu po co przez ostatnie dwa dni ciągle wspinaliśmy się 10km/h… czekał na nas najdłuższy zjazd w życiu – 30km za darmoszkę :) A cudowne zjazd zakończyliśmy noclegiem na placu zabaw… oczywiście z widokiem na Fuji;)
[EN] Next day we had a day with Fuji. From the morning we were slowly climbing with Fuji in the background…
When we were passing another lovely village, some guy stopped us to buy us a drink. After little conversetian he wished us all the best, drived away, and we cycled away in our direction. Just before he left just gave us an adivce to cycly around Fuji on the right side, as it is more flat and then we will have a long downhill, not as we planned on the laft, as there is just up and down, up and down, up and dawn and… all the time like that. Road throught the forest brought us to the view point and after quick lunch we started cycling further… or more i should say we started our downhill. We just found out why during last two days we were going 10km/h all the time… here was waiting for us longest downhill in our life – 30km for free :). And this lovely downhill we finished by camping on a playground… obviously with view to Fuji;)
[PL] Całkiem dobrze nam się jeździ po Japonii. Nawet jeśli nie jedzie się małymi drogami przez urocze miejscowości, zazwyczaj jest wydzielona droga dla rowerów, nawet gdy jest to wzdłuż autostrady. Co prawda mapy Japonii szukaliśmy od Tokyo, a w księgarniach oferowali nam tylko grube księgi, ale w końcu w przemiłej informacji turystycznej zostaliśmy obdarowani bardzo dokładną mapą regionu, przez który właśnie jedziemy. Póki co mamy też szczęście do pięknj pogody, dni kończymy w cudownych miejscach na namiot gotując sobie pyszne jedzenie, a rano otwierając namiot wita nas radosne dzień dobry od przechodzących ludzi.
[EN] We really like cycling in Japan. Even if you are not going through lovely little roads through nice villages, there is most of the time special path suitable for bikes, even if this is along the highway. In fact we were looking for a map of Japan since Tokyo, and in book stores they were offering us huge books, but finally in very friendly tourist information we’ve got one, very good map of the region we are cycling through right now. So far we are also lucky about the lovely weather, we finish our days in beautiful places cooking lovely food, and in the morning straight after unzipping doors of our tent we are welcomed by good morning from passing peple.
[PL] Pisaliśmy, że spodziewaliśmy się luźnej jazdy, ale przez sporo gór, które mimo wszystko trochę nas zaskoczyły, ciężko było przekroczyć barierę 70km w ciągu dnia i na ostatni dzień naszego rowerowego tygodnia :) czekało nas 140km do Nagoyi, gdzie spodziewała się nas Patrice z warmshowers. Dojechaliśmy bez problemu, choć zmęczeni i sporo po zmroku, bo w Japonii dni aktualnie są bardzo krótkie. Teraz kilka dni sobie odpoczniemy i będziemy jechać do Kyoto :).
W między czasie też, w sumie to jeszcze w Tokyo, zdecydowaliśmy się zmienić naszą destynację po Japonii. Zamieniliśmy Taiwan na Koreę Płd., w której znajdziemy się jakoś na przełomie listopada i grudnia. Co prawda w Koreii będzie super zima, ale stwierdziliśmy, że jakoś spróbujemy przeżyć ;). A 24 grudnia mamy lot z Seulu do domu… tzn. do Bangkoku :). W zeszłym roku był Bangkok w prezencie na Mikołaja, a w tym roku pod choinkę :).
[EN] We were writing that we expected easy cycling, but because of many climbs, which a little bit surprised us, it was hard to do more than 70km a day and for last day of our cycling week :) we had 140km left to Nagoya, where Patrice from warmshowers was waiting for us. We managed that with no problems, but we arrived tired and long time after sunset, as days in Japan now are really short. Now we will take a rest for a few days and we will go going towards Kyoto :).
In the meantime, actually when we were still in Tokyo, we changed our after Japan destination from Taiwan to South Korea, where we should appear around end of Nobember/beginning of December. Actually in Korea will be full winter, but we decided that we will try to survive ;). And on 24th of December we have a flight from Seul to home… we mean to Bangkok :). Last year we gave ourselves Bangkok as a Santa Claus present, and this year we will find it under the christmas tree :).
1 comments
Japonia - rewelacja :)
ReplyDelete