Wróceni
Ostatni shake ze świeżego mango, ostatnia kukurydza z limonką i masalą, ostatnia kardamonowa herbata...
Wróciliśmy.
Z zatruciem Kasi, która zarzygała pół lotniska doczekaliśmy w końcu samolotu. Po kilkunastu godzinach dotarliśmy do Istambułu. Szybko wydostaliśmy się z miasta, dotarliśmy na granicę turecko-bułgarską i równie szybko złapaliśmy stopa... do Polski. Dwoma ciężarówkami, niemal bez przerwy ustaliliśmy chyba swój rekord, pokonując ok. 2000km z Turcji do Polski w 29 godzin.
Do Wrocławia dotarliśmy kilka minut po 10 rano, a teraz jesteśmy u rodziców w Trzebnicy. Trochę nie za bardzo mamy z niewyspania siłę cokolwiek pisać, tak więc na jakieś podsumowania i tego typu akcje trzeba będzie chwilkę poczekać. Najpierw musimy się porządnie wyspać.
Trochę to jeszcze do nas nie dociera. Jesteśmy w Polsce, a trzy dni temu spacerowaliśmy jeszcze po Indiach... trochę to dla nas za szybko. No i już tęsknimy...
Dodaliśmy też kilka zaległych zdjęć do poprzedniej notki... jakby ktoś, coś...
0 comments